Wiesław Prządka, bandoneon  i magia sobotniego wieczoru w Skrzynkach. 

Relacja You are currently viewing Wiesław Prządka, bandoneon  i magia sobotniego wieczoru w Skrzynkach. 

Upalny, letni wieczór 6 lipca miał w Skrzynkach szczególny charakter! Nie dość, że zainaugurowano sezon plenerowych koncertów i różnych aktywności na placu animacji Dworu Skrzynki, to jeszcze licznie przybyłej publiczności  objawiło się  dwóch głównych bohaterów, w dodatku – jeden bez drugiego nie może się obyć.

Pierwszy z nich ma 88 lub więcej guzików i czworokątną obudowę. Zbudowany został w połowie XIX wieku w Niemczech przez Heinricha Banda i najpierw miał służyć do grania muzyki religijnej w kościołach. Trafił jednak na wielkich żaglowcach do nowego świata i na stałe osiadł w szemranych zakamarkach Buenos Aires i Montevideo. To bandoneon! Niepozorny, mylony z akordeonem jest wyjątkowo wymagającym instrumentem, bez którego nie byłoby niepowtarzalnego brzmienia tanga. Genialny argentyński kompozytor Astor Piazzolla powiedział kiedyś, że…” tylko wariat może chcieć się uczyć grać na bandoneonie”. Szczęśliwie w Polsce znalazł się ktoś taki, co nie dość, że do perfekcji instrument okiełznał, to jeszcze wprowadził na koncertowe salony. To oczywiście Wiesław Prządka!

Zgodnie z koncertową zapowiedzią  zabrał zgromadzoną publiczność w niezwykłą podróż, która poczynając od  Paryża prowadziła przez Buenos Aires do Nowego Jorku. Trudno pozostać obojętnym wobec niezwykłej wirtuozerii Wiesława Prządki. Bez względu na to, czy sięgał po bandoneon czy jego większego kuzyna, czyli akordeon, charyzmatyczny artysta zaczynał opowiadać o zaułkach Montmartr’u, siadał z gołębiami na paryskich dachach, za oceanem włóczył się po portowych knajpach Buenos lub zaglądał na eleganckie przyjęcie na Manhattanie. Te niezwykłe muzyczne opowieści wspomagał swoim wokalem Chris Schittulli –  Francuz, który za sprawą swojej polskiej żony pokochał język polski i włada nim z estradową łatwością współtworząc niezwykły klimat sobotniego koncertu.  

Ileż radości sprawił Chris obecnym na widowni Izabelom, gdy śpiewał specjalnie dla imienniczek bohaterki wielkiego przeboju Charles’a Aznavour’a. Najpierw była Izabelle, ale też La Bohème, a wszystko z okazji 100-lecia urodzin wielkiego Francuza.

Przed każdym utworem Wiesław Prządka opowiadał o poszczególnych kompozycjach, przytaczał anegdoty, wspominał wielkich kompozytorów tanga, muzyki filmowej czy muzyki klasycznej. Artystom towarzyszył na pianinie Rafał Karasiewicz, który przepięknie współtworzył nowojorską opowieść. W Skrzynkach wybrzmiały nie tylko fragmenty Błękitnej rapsodii Georga Gershwin’a, ale również Summertime i wiele innych znanych Gershwinowskich tematów.

Publiczność była zachwycona i owacją na stojąco wyklaskała podwójny bis. Dobrze, że artyści nie widzieli dość dramatycznych obrazów nad sobą, gdzie niebo nad Skrzynkami szykowało się do wielkiej ulewy. Pogoda okazała się jednak łaskawa i deszcz przynoszący ulgę po letnim skwarze rozpadał się już po ostatnich oklaskach – umożliwiając tym samym perfekcyjną inaugurację letniego sezonu koncertowego i pozostawiając słuchaczy z niezapomnianymi wrażeniami.

A to dopiero początek sezonu plenerowego. Będzie się bardzo dużo działo o czym zapewniał Jan Babczyszyn Dyrektor Instytutu Skrzynki długo wymieniając letnie atrakcje. Nie sposób ich zapamiętać – warto więc zaglądać na strony www.dworskrzynki.pl i www.instytutskrzynki.pl