Paula Krauze – „poznańska” Carioca w Dworze Skrzynki

Relacja You are currently viewing Paula Krauze – „poznańska” Carioca w Dworze Skrzynki

…”Warto porzucić dobrze znane rzeczy i przyzwyczajenia, wyruszyć w nieznane aby odkryć siebie” – ­powiedziała Paula Krauze rozpoczynając swój niezwykły koncert w sobotę 1 czerwca w Dworze Skrzynki.  Kolejne muzyczne obrazy z Brazylii tylko potwierdzały to spostrzeżenie. 

Paula – poznanianka z urodzenia, obywatelka świata z praktyki, a carioca (tak nazywani są  mieszkańcy Rio de Janeiro ) z wyboru wraz z Bartkiem Milerem, także obywatelem świata stworzyli w sobotni wieczór urzekający duet. Chociaż bossa nova i samba są w Polsce jednymi z najbardziej rozpoznawalnych etnicznych brzmień, to jednak bardzo rzadko mamy okazję słuchać ich „na żywo”. Tymczasem Paula tak bardzo wniknęła w tkankę Rio de Janeiro – najsłynniejszego brazylijskiego miasta, że po koncertach wielu Brazylijczyków dziwi się jak to możliwe, skoro tak niedawno przyjechała do nich z egzotycznej Polski.  Jak sama mówi – to dla niej największy komplement. W Skrzynkach była więc muzyczną ambasadorką Brazylii.

Czarowała głosem, gitarą, zapamiętaniem we frazowaniu, całą gamą synkopowanych i w sumie trudnych dla Polaków rytmów i wreszcie pięknymi opowieściami o Brazylii i jej mieszkańcach. Europejczycy nauczeni zupełnie innej harmonii, wychowani w odmiennej estetyce muzycznej będą brazylijskie rytmy przyjmować jako coś bardzo egzotycznego, a ich znajomość ogranicza się na ogół do oglądania krótkich relacji z sambodromu, gdy finiszuje słynny Karnawał w Rio. Paula Krauze wraz z Bartkiem Milerem w czasie tego niezwykłego wieczoru pokazali, dlaczego Brazylijczycy mają rytm we krwi i jak bardzo różni się elegancka wystylizowana bossa nova od autentycznej samby, która nie zapomina o swoich afrykańsko-indiańskich korzeniach. Paula wspominała z resztą, że prawdziwi brazylijscy muzycy nie chcą grać bossa novy, bo uważają ją za zbyt wyrafinowany produkt dla bogatej, białej elity (nieco podobnie jak jest to w przypadku bluesa ). Zagrała więc kilka takich bardziej „autentycznych” brazylijskich utworów, a Bartek Miler znakomicie towarzyszył jej na cajon’ie oraz  innych instrumentach perkusyjnych.

Wystarczyło tylko zamknąć oczy, by przenieść się do nadmorskiej tawerny, poczuć gorący piach pod stopami… A do tego ten „szeleszczący” portugalski język… Paula Krauze przygotowała dla gości wieczoru specjalne „ściągi” i przetłumaczyła wiele piosenek na język polski. Dlaczego? Nie tylko dlatego, żeby nie brzmiały jedynie jak szelest palmowych liści czy szum oceanu, ale przede wszystkim by podkreślić ich piękne, romantyczne, chwilami bardzo smutne teksty. Wielu słuchaczy zastanawiało się potem jak to jest, że nawet smutek w piosenkach jest w Brazylii na swój sposób radosny, rozedrgany rytmem, bogactwem niezwykle trudnych chwytów gitarowych i połączeń harmonicznych. To pewnie świetny efekt uboczny mieszania się różnych kultur i wieloetnicznego rodowodu tej muzyki. Z pewnością jest jednak tak, jak wspominała sama Paula, że  w Brazylii żyje się zupełnie inaczej i tamtejsi ludzie potrafią się naprawdę cieszyć życiem nawet, jeśli egzystują w bardzo trudnych warunkach. Może tego właśnie powinniśmy się od nich uczyć?

Gdy wybrzmiała najbardziej chyba znana bossa nowa „Girl from Ipanema”, a co niektórzy słuchacze starali się nadążać za nią w refrenach Paula z nieukrywanym zdziwieniem  skonstatowała, że dawno nie grała przed tak zasłuchaną publicznością. W Brazylii przed sceną tańczyłby już tłum, bo ludzie tak tam reagują nawet na koncertach największych gwiazd. Atmosfera powszechnej zabawy udziela się wszystkim niemal natychmiast. Ot różnice kulturowe… ale za to już przy bardzo znanej słuchaczom sambie „Mas que nada” cała sala bardzo chętnie i efektownie  śpiewała z artystką! 

Zachwycona publiczność „wyklaskała” aż podwójne bisy, a artyści obiecali następne spotkanie w Dworze Skrzynki przy okazji kolejnego pobytu Pauli w Polsce. „Nossa estrela da Pôlonia” mieszka bowiem w Brazylii.

Sobotni koncert, po krótkiej majowej przerwie rozpoczął letni sezon artystyczny i był zarazem ostatnim wydarzeniem, które odbywało się we wnętrzach. Nadchodzi lato i czas wydarzeń plenerowych, w tym kina letniego (start 21 czerwca), a przede wszystkim koncertów pod gołym niebem na placu obok Dworu. Mówił o tym bardzo dużo Jan Babczyszyn Dyrektor Instytutu Skrzynki, zapowiadając między innymi koncert 6 lipca 2024 r. z udziałem legendarnego wirtuoza akordeonu i bandoneonu Wiesława Prządki a także  charyzmatycznego wokalisty z Francji, Chrisa Schittulliego. Będzie się bardzo dużo działo! A szczegóły wkrótce na www.dworskrzynki.pl oraz www.instytutskrzynki.pl